Płyta „W stronę światła”, jest swoistym debiutem Oli Mojsy w nowej roli: wokalistki, autorki tekstów i muzyki z pogranicza klasyki i rozrywki. To nie jest zwykły koncert z popisem wokalnym, jakich ma ona wiele w swoim dorobku
artystycznym. Jest to zaproszenie do intymnego świata poezji, w którym nadzieja i miłość zwyciężają wszystkie życiowe przeszkody. Ten śpiew ma zapalić światło, które nie zgaśnie. Oby tak się stało.
Ola Mojsa (Aleksandra Bubicz) - śpiewaczka operowa, na co dzień wykonuje typowo klasyczny repertuar. Obecnie dr hab. Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta w Łodzi, wcześniej pracownik Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie, ponadto śpiewaczka operowa, od 1993 roku solistka Warszawskiej Opery Kameralnej. Współpracowała z wieloma Operami i filharmoniami, również zagranicznymi. Za swoją pracę artystyczną otrzymała m. in. wyróżnienie na I Wydziałowym Konkursie Mozartowskim (AM Gdańsk 1991), Medal Brązowy za Długoletnią Służbę (2011), Odznaczenie PTSR –„Ambasador SM” (2012). Na co dzień wykonuje typowo klasyczny repertuar.
Tracklista:
1.
Pod dachami Warszawy <- Posłuchaj utworu na youtube2. Chodź, obudzę jutrzenkę
3. Diaspora
4. Gorzkie gody
5. Ballada
6. Miłości ognisko
7. Odpoczywaj w Panu
8. Błogosławieństwo
9. Pragnę więcej Ciebie
10. Światło dnia
Aleksandra
Bubicz-Mojsa (Ola Mojsa)
Komentarz do
płyty „W stronę światła”.
Tworzeniem tekstów zajmuję się od wielu lat, jest to
moja pasja nie związana bezpośrednio z wykonywanym zawodem. Pomysł na płytę
powstał 5 lat temu, ale niektóre teksty i melodie powstały dużo wcześniej. Projekt
„W stronę światła” powstał z głębokiej potrzeby, był to swoisty imperatyw
pochodzący „z góry”. Podczas rekolekcji dla kobiet poczułam się szczególnie
zachęcona do stworzenia czegoś typowo kobiecego, ulotnego, opowiadającego o
małych zwykłych sprawach. Nie dzielę życia na sfery sacrum i profanum, duchowość
przenika wszystkie jego dziedziny. W zamierzeniu jest to płyta dla kobiet
stworzona przez kobietę. Chciałam, aby działała kojąco, była pomocą w uzyskaniu
relaksu i odprężenia. Układ piosenek jest przemyślany. Ma on prowadzić
słuchacza od bardziej świeckich „klimatów”, poprzez okres poszukiwań aż do
piosenek typowo religijnych. Odzwierciedla drogę, którą przeszłam w moich
poszukiwaniach celu i sensu, który odnalazłam w Bogu. Z tego powodu płyta jest bardzo
osobista, czasem naiwna, czasem drapieżna w charakterze. Opowiada o pewnej
kobiecie, która kocha, czasem nienawidzi, często zmaga się z codziennością i w
końcu odnajduje to co najważniejsze. Pomyślałam, że być może wiele osób
przerwie słuchanie po kilku pierwszych utworach, ale może znajdą się też tacy,
którzy wyruszą ze mną „w stronę światła” i dotrą do ostatniej piosenki. Może
coś ich zaintryguje, może da do myślenia. Chciałam tej muzyce nadać wymiar
ewangelizacyjny, ale nigdy nie nachalny. Na pewno ten przekaz jest prawdziwy,
bo jest mój osobisty, ja przez to przeszłam i mogę o tym zaświadczyć. Jestem
wśród tych, którzy nie zdecydowali się na emigrację, „od zawsze” mieszkam w
Polsce, od wielu lat w Warszawie. Kiedyś obejrzałam film „Pod dachami Paryża”.
Pomyślałam, że pod dachami Warszawy też jest fajnie i można o tym zaśpiewać.
Piosenka „Chodź obudzę jutrzenkę” mówi o tym co w kobiecości kruche, delikatne,
co trzeba pielęgnować i nie wolno się tego wstydzić. „Diaspora” to hołd dla
Izraelitów, którzy przez wieki wiązali swoje losy z polską ziemią, o tęsknocie
za domem, o poszukiwaniu tożsamości i miłości do Polski. „Gorzkie gody” to na
poły żartobliwa a na poły groteskowa opowieść o niespełnionej miłości. Od
następnej piosenki w muzyce pojawiają
się nuty niepokoju, narasta nastrój niepewności, lęku, braku oparcia, po
których następują utwory wprowadzające klimat nadziei. Chociaż płyta w ogólnym
założeniu ma trafić do kobiecego odbiorcy, mam nadzieję, ze spodoba się także
Panom. Pozwólcie jednak, że na koniec skieruję kilka słów bezpośrednio do Pań:
Tak,
to dobry czas, żeby posłuchać muzyki. Czego szukasz? Może znajdziesz to czego
chcesz. Ukojenie/spokój? Refleksja? A może poczujesz, że nie jesteś sama. Może
boli Cię dzisiaj głowa. Może pranie nie włączone, a Ty nie masz siły się
ruszyć. Znowu codzienna krzątanina, wiatr we włosach, szybujące latawce, a ty
stoisz przed otwartą szafą i odwieczne pytanie, w co się ubrać. Rzeczy,
paragrafy, sprawy, chwasty zabierają Ci drogocenny czas. Może za dużo
wszystkiego, może czas na wakacje a nie ma czasu, może ręce błądzą po pustym
miejscu obok. Może zadajesz sobie pytanie po co żyć. Nudne, smutne, otrzaskane,
wyświechtane pytanie. Życie jako dar niezasłużony, przespany lub „zbaraniały” z
zachwytu a może ze strachu. Tory kolejowe, które dokądś prowadzą. Szalone lata
dwudziestego pierwszego już wieku. Wiem, bo sama przez to przeszłam. Nie jesteś
sama.